J.K. Rowling – „Trafny wybór” (recenzja)
Mówiąc szczerze, debiut J.K. Rowling w świecie pisarstwa dla dorosłych nie budził we mnie specjalnie dużych emocji. Owszem, wiedziałem, że taki fakt ma nastąpić i sam wrzucałem na naszego bloga plotkę mówiącą o tym, jakoby powstające wtedy jeszcze dzieło było kryminałem, niemniej jednak gdyby nie fakt, że „Trafny wybór” dostałem w prezencie pod choinkę, prawdopodobnie sam z siebie bym tej powieści w tamtym czasie nie kupił. Oczywiście nie jestem w żadnym wypadku haterem J.K. Rowling, czy serii o Harrym Potterze. Wręcz przeciwnie, należę do osób, którym połowę życia temu pierwsza część serii pokazała, że czytanie naprawdę może być czymś przyjemnym. Swoją drogą uwierzycie, że od premiery „Kamienia filozoficznego” minęło już 13 lat? Kto bardziej obrotny z matmy przeliczy sobie teraz, w jakim jestem wieku, a ja postaram się nie zawyżać średniej degresji przypadającej na każdą moją recenzję, która i tak przekracza na chwilę obecną wszelkie przyjęte normy. No dobra, więc o czym my tutaj? Aha – „Trafny wybór” był książką, co do której – z nie do końca wiadomych przyczyn – nie miałem większych oczekiwań. Być może przepełniało mnie uczucie, że autorka nie będzie w stanie udźwignąć brzemienia, jakim jest bibliografia w postaci serii o Harrym Potterze, o której wiadomo już dziś, że przeszła do historii literatury. Szybko się jednak okazało, że nie doceniłem talentu J.K. Rowling. „Trafny wybór” to bowiem kawał porządnej literatury obyczajowej i książka, która nie tylko przyjemnie mnie zaskoczyła, ale również skłoniła do refleksji i została w głowie na dłużej.
No właśnie, czytelników naszego nastawionego na kryminały bloga muszę uprzedzić już w tym momencie – nowa powieść Rowling wbrew przedpremierowym plotkom z upodobanym przez nas gatunkiem wspólnego ma niewiele. Owszem, zalążkiem akcji jest trup, ale trup, który stał się trupem z przyczyn naturalnych, a nie za sprawą ingerencji seryjnego mordercy, czy jakiegoś innego zakompleksionego, skrzywdzonego w dzieciństwie przyjemniaczka. Żeby więc była jasność – autorka postawiła sobie za cel napisanie powieści obyczajowej i z tego zadania wywiązała się znakomicie. Ja sam byłem przekonany, że określanie „Trafnego wyboru” książką dla dorosłych jest wyłącznie zabiegiem mającym odciąć ją od spuścizny Harry’ego Pottera. Całość jednak przyjemnie mnie zaskoczyła. Nowe dzieło Rowling to bowiem książka naprawdę dla dorosłych, przepełniona wulgaryzmami, konotacjami seksualnymi i często wręcz naturalistyczną narracją. Całość jednak ubrana została w słowa przez nie byle kogo, więc czyta się to lekko i z nie lada przyjemnością. A fakt, że nie podejrzewałbym autorki o wiele z obserwacji dotyczących np. fizjologiczno-seksualnej sfery życia człowieka to tylko dodatkowy smaczek, bo takie wycieczki nie zszokowałoby mnie oczywiście np. u Marka Krajewskiego, ale w książce autorki serii o Harrym Potterze budzą raz za razem pozytywne, bądź co bądź, zaskoczenie.
J.K. Rowling napisała bowiem powieść dość odważną, której przynajmniej ja (a przypuszczam, że nie jestem w tym odczuciu osamotniony) bym się po niej nie spodziewał. Jak wspomniałem, zaczyna się od trupa – z przyczyn naturalnych umiera przedwcześnie Barry Fairbrother – członek rady gminy, szanowany obywatel, mąż i ojciec, altruista pomagający tym, którzy w życiu mają mniej szczęścia od niego. Wiadomość bardzo szybko obiega całe Pagford, a podczas gdy jedni pogrążają się w szczerym smutku, inni od razu zaczynają kombinować, jak wykorzystać tę śmierć do celów politycznych i nie tylko. J.K. Rowling przedstawia nam przy okazji cały przekrój małomiasteczkowych charakterów – czytamy więc m.in. o zapatrzonych w swój cel członkach rady gminy, pracownicy opieki społecznej bardziej przejętej losem innych niż własnej córki, jej niezdecydowanym, niemającym szczęścia do kobiet chłopaku, pogrążonej w żałobie rodzinie i przyjaciołach zmarłego, kilkunastoletniej ekscentrycznej córce pewnej narkomanki, koledze Barry’ego cierpiącym na jakąś poważną odmianę nerwicy natręctw, rodzinie, w której mąż codziennie robi awantury nie stroniąc od bicia żony oraz dzieci, czy buntujących się, zakompleksionych nastolatkach wraz z ich bagażem emocjonalnym w postaci marzeń i problemów. Tak naprawdę trudno w takim skrótowym wyliczeniu dokładnie oddać nakreślone z wielką pieczołowitością charaktery – J.K. Rowling wykazała się tutaj nie lada pomysłowością tworząc postacie, które pomimo tego że z reguły są niezwykle wyraziste, nie zbliżają się nawet do granicy sztuczności.
Ilość bohaterów początkowo wydaje się małą wadą „Trafnego Wyboru”. Trudno się bowiem przez dłuższy czas połapać w mieszkańcach Pagford, a sytuację komplikują dodatkowo dłuższe przerwy w czytaniu, które niestety dopadają pewnie każdego, kto ma w życiu kilka różnych zainteresowań i trochę więcej obowiązków niż prowadzenie bloga o książkach. W powieściach przepełnionych dużą ilością bohaterów ich rozróżnieniu służą często nadawane im przez autora wyraziste atrybuty, niemniej jednak J.K. Rowling na taki prosty chwyt narracyjny się nie zdecydowała, licząc zapewne na inteligencję swoich czytelników, która jak widać mnie osobiście przytłoczona zmęczeniem czasem zawodziła. Dlatego też dopiero pod koniec książki stałem się naprawdę biegły w rozróżnianiu mieszkańców Pagford i zacząłem orientować się, o kim mowa, od początku rozdziału. Z punktu widzenia całości wiem już jednak dobrze, że to nie ilość bohaterów jest małą wadą książki (nie wyobrażam sobie usunięcia kogokolwiek z nich), lecz właśnie sposób ich przywoływania. Zmęczenie zmęczeniem, ale to w końcu literatura popularna, która nie powinna wymagać ode mnie przesadnego wysiłku w nadążaniu za rozwojem niespecjalnie zresztą skomplikowanej akcji. Myślę, że J.K. Rowling jest na tyle sprawną pisarką, że mogła ten aspekt rozwiązać trochę lepiej. Byłoby to pożądane tym bardziej, że autorka prowadzi narrację w sposób nietypowy. Jestem przyzwyczajony, że w literaturze popularnej poszczególne rozdziały są raczej jednowątkowe – pokazują jakąś scenę, czy sekwencję wydarzeń z punktu widzenia konkretnego bohatera. Pisarka potrafi natomiast na przestrzeni kilku stron powiedzieć o 10 postaciach i co chwilę patrzymy na świat Pagford oczami innej osoby. Bez dwóch zdań – skupienie w obcowaniu z recenzowaną tutaj książką jest bardziej niż wskazane.
Jest to zresztą tak naprawdę jedyna wada „Trafnego wyboru”, która przychodzi mi do głowy. Mamy tutaj bowiem do czynienia z naprawdę porządną, przemyślaną i ciekawą powieścią, która z pewnością może zagościć na dłużej w świadomości każdego fana literatury, bez względu na jego szczegółowe preferencje. Co ciekawe, opisywane w książce wydarzenia same w sobie nie są przesadnie interesujące. Myślę wręcz, że streszczenie „Trafnego wyboru” mogłoby być lekturą względnie nudnawą, niemniej jednak autorka potrafi wykreować naprawdę ciekawy świat nie tylko małego miasteczka położonego w Wielkiej Brytanii, ale przede wszystkim świadomości jego mieszkańców, a także intryg oraz myśli, jakie rodzą się w ich głowach. Jest to naprawdę niesamowicie wciągające i tak naprawdę kwestia tego, kto przejmie schedę po zmarłym Barrym Fairbrotherze, schodzi na drugi albo trzeci plan. Dużo bardziej kibicujemy na przykład pochodzącej z patologicznej rodziny nastolatce Krystal, która wad ma całe mnóstwo, ale jej miłość do trzyletniego brata może robić wrażenie. Wątków w książce, podobnie jak bohaterów, jest bardzo dużo, lecz wszystkie często bardzo subtelnie łączą się ze sobą i sprawiają zapewne słuszne wrażenie, że całość została naprawdę dogłębnie przemyślana. Dodajmy do tego jeszcze niespodziewane zakończenie, które wyzwoliło we mnie spore emocje i świetną puentę całości, a wyklaruje nam się względnie pełny obraz nowej książki J.K. Rowling. Nie przypominam sobie, bym płakał jak umierał Mufasa (choć może wyparłem ze świadomości to wspomnienie?), a jednak ostatnie strony „Trafnego wyboru” potrafiły mnie wzruszyć.
Na okładce polskiego wydania opisywanej książki przeczytać można, że jest to „pełna czarnego humoru, błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku”. Określenie to mocno nietrafione, a już na pewno recenzowana całość ma niewiele wspólnego z jakimkolwiek humorem. Powiedziałbym raczej, że jest to świetnie napisane, ciekawe, emocjonujące i wzruszające studium małomiasteczkowej społeczności z jej wszystkimi wadami na czele. Mówiąc szczerze nie czytałem żadnej recenzji „Trafnego Wyboru”, niezbyt mam pojęcie, jak nowa powieść Rowling została przyjęta prze krytykę i znam tylko dwie zdawkowe opinie osób, które to dzieło przeczytały. Dlatego też w niniejszym artykule macie do czynienia z analizą, która skrępowana mogła być tylko przez wcześniejsze wyobrażenia, jakie tkwiły w mojej głowie i okazały się zresztą nieprawdziwe. „Trafny wybór” to działająca na emocje powieść faktycznie dla dorosłych, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. To że J.K. Rowling jest utalentowaną pisarką wiadomo było od dawna. Wraz z nową powieścią objawiła się również jej wszechstronność. Przypuszczam, że kwestia miasteczka Pagford i jego mieszkańców była jednorazową wycieczką, została zamknięta i nie mamy raczej do czynienia z początkiem kolejnej serii. Czekam zatem na pogłębiony psychologicznie, naturalistyczny kryminał osadzony w niebezpiecznych dzielnicach Londynu. Kiedyś łącząc tego typu tematykę z postacią J.K. Rowling co najwyżej sarkastycznie bym się uśmiechnął . Teraz natomiast wiem, że mogłoby wyjść z tego dzieło ponadprzeciętne. Tak naprawdę jednak nie ważne, jaki konkretnie pomysł rodzi się obecnie w głowie brytyjskiej pisarki – mam tylko nadzieję, że „Trafny wybór” nie był jej ostatnią przygodą z literaturą dla dorosłych.
Ja chciałam przeczytać tą książkę i muszę przyznać, że nie czuję się rozczarowana po przeczytaniu jej. Ma ona swój urok i specyficzne poczucie humoru. Pokazuje oblicze ludzi i to, że pozory mylą. Ludzie często porównują tą książkę z serią o Harrym Potterze, ale przecież można się było domyślić, że to będzie coś innego z innych charakterkiem;) Chociaż tu się Tobą zgodzę, że można się było spodziewać, że ta książka aż takiej popularności nie zrobi po tym jak Harry przeszedł do historii Też myślę, że autorka jeszcze coś napisze dla dorosłych;p
Spodziewałam się czego innego po J.K. Rowling , ale to nie zmienia faktu że książka jest dobra 🙂
Zapraszam do mnie 😉
Brytyjski humor, dla mnie trochę nie zrozumiały, być może mieszkańcy Pagford wiedzieliby wiele zabawnego np. w mieszkańcach Londynu którzy od rana do nocy ciężko pracują żeby kupić markowe buty, drogi zegarek tylko po co żeby się dowartościować?