Dawno nie czytałem książki, która by mnie porwała i zachwyciła. Owszem, „Upiory Czarnobyla” w recenzji zasłużenie chwaliłem, niemniej jednak nie było to dzieło, które pochłonąłbym w dwa wieczory i wspominał z wypiekami na twarzy przez kolejne kilka miesięcy. Wydawnictwo pt.