Książki są za długie, a piwo za drogie!
Ostatnie badania czytelnictwa okazały się miażdżące – ponad połowa Polaków w ostatnim roku nie przeczytała ani jednej książki. Przy okazji mizernych raportów na ten temat uwielbiam czytać wszelkie fora i komentarze pod artykułami. Otóż od ludzi mających komputery i podłączenie do Internetu dowiaduję się, że… książki są za drogie!
Na temat przedśmiertnych drgawek czytelnictwa w Polsce możnaby pisać i pisać. Zaczynając od skostniałego doboru lektur w szkole, braku `literackiego` wsparcia w rodzicach, kończąc na wielu rozrywkach i bodźcach, które dla przeciętnego Polaka wydają się atrakcyjniejsze od godziny spędzonej na czytaniu. Argument, że książki są drogie, wypowiedziany w, bądź co bądź, nie za bogatym społeczeństwie, zawsze trafia na podatny grunt i staje się głównym orężem dla wygodnickich, którzy czytanie dawno zamienili na Facebooka, darmowe porno, demotywatory, piwo i Taniec z Gwiazdami.
Znalazłoby się kilka rzeczy, które rzeczywiście mogą przerastać kieszeń 56% Polaków. Drogie są Ferrari, więc w Polsce niewielu ludzi nimi jeździ, drogie są 300-metrowe rezydencje z basenem, więc nie ma ich dużo w polskim krajobrazie. Argument, że Polacy nie czytają, bo książki są drogie jest hasłem bardziej populistycznym od całej postaci Andrzeja Leppera – wystarczy odkładać 18 groszy dziennie, żeby kupić dwie książki rocznie. A jeśli dalej jest za drogo, cóż… Ferrari nie wypożyczymy. A biblioteki istnieją.
We wspomnianych badaniach TurboDymoManem Polaków okazały się Czechy, które czytają najwięcej w Europie, a podatek VAT na książki mają jeden z wyższych w Unii. Mimo to dla przeciętnego Czecha łyknięcie 17 książek rocznie to małe piwo.
A propos. Rocznie statystyczny Polak wydaje ok. 400 zł na piwo. A na książki… Uwaga, uwaga – 16zł! Też rocznie. 16 zł to pół książki średniej objętości w przeciętnej księgarni. Coś tu jest zatem nie tak – albo browarki są za drogie, albo książki za długie. Jako blog mający w swoim założeniu propagować czytelnictwo chcielibyśmy zaapelować do rządu: obniżcie cenę piwa! – Polacy będą mogli doczytać książkę do końca; może nawet wystarczy na zakup kolejnej. Można również negocjować z autorami powieści, aby nie rozwlekali się zbytnio i rozwiązanie akcji zamykali w maksymalnie 150 stronach, a nie 300. Bo kiedy ten biedny Polak wyda już te 16zł i kupi te cholerne pół kryminału, a tu pod koniec klops, niewyjaśnione wątki, to on z tej rozpaczy i ciekawości ciągu dalszego pójdzie do baru i wypije kilka piw… w cenie jednej książki.
Dodaj komentarz